на главную   |   А-Я   |   A-Z   |   меню


Zanik jednoczesny

Najkr'otsza droga pomiedzy biurowcem firmy, w kt'orej pracuje Anke, a ich mieszkaniem nie ma wiecej niz kilometr. Idac szybkim krokiem wzdluz parku, potrzebowala zazwyczaj nie wiecej niz pietnastu minut, aby dotrze'c do domu.

Tamtego majowego dnia, przed trzema laty, tak jak zwykle wyszla punktualnie o pietnastej. Wszyscy w firmie wiedzieli, ze Anke zawsze – cokolwiek by sie dzialo – wychodzi punktualnie o pietnastej. Na og'ol omijala park, chcac by'c jak najszybciej w domu. Tamtego dnia wyjatkowo poszla tamtedy. Chciala mu sprawi'c niespodzianke i wr'oci'c z bukietem bzu. Dla nich maj i bzy maja szczeg'olne znaczenie. Gdy przyszedl do rodzic'ow prosi'c o jej reke, przyni'osl matce bialy bez. Teraz, kiedy kupuje kalendarz na nowy rok, juz w ksiegarni wyrywa strone z piatym miesiacem…

Poznala go na plazy w Chorwacji, gdzie spedzala wakacje z rodzicami. Przyjechal jako instruktor z klubem pletwonurk'ow ze swojej uczelni w Berlinie. Przystojny, wysportowany, zawsze u'smiechniety. To nie byl nawet wakacyjny flirt. Jeden zwykly wie- czorny spacer. Dwa tygodnie po powrocie zadzwonil do niej. Zapytal, czy zechcialaby sie z nim spotka'c wieczorem. Zgodzila sie. Sadzila, ze jest we Frankfurcie. Okazalo sie, ze przyjechal na to spotkanie z Berlina. Po dziesieciu miesiacach przyni'osl jej matce ten bialy bez…

Dwa lata p'o'zniej, podczas urlopu na Slowacji, latajac na lotni, spadl na skaly. Wtedy przeprowadzili sie do tego mieszkania przy parku. Wybrali je, poniewaz znajdowalo sie w poblizu jej firmy i bylo przystosowane dla niepelnosprawnych na w'ozkach inwalidzkich. Poza tym przekonywal ja, ze po rehabilitacji bedzie mial rece na tyle silne, by m'oc samemu wyjezdza'c do parku bez jej pomocy.

U'spil tym jej czujno's'c. Oszukal ja. Moze 'zle odczytywala jego depresje i zrezygnowanie. Moze zbyt malo sygnal'ow rejestrowala, gdy m'owil o swojej bez-uzyteczno'sci i braku jakiegokolwiek sensu w budzeniu sie rano. Moze zbyt rzadko mu powtarzala, ze zawsze i tak najbardziej kochala w nim jego glowe. I ze zawsze bedzie kocha'c, bo przeciez nikt nigdy jej nie calowal tak jak on. Moze cze'sciej powinna rozbiera'c sie przed nim i podsuwa'c mu swoje piersi i podbrzusze do calowania.

Powinna zauwazy'c, ze od ponad roku nie plakal i nie przeklinal Boga, lecz godzinami przesiadywal w swoim pokoju z opuszczonymi zaluzjami. Moze on od dawna zapowiadal swoje postanowienie, a ona, codziennie zajeta jego pielegnacja i rehabilitacja, nie potrafila tego odczyta'c. Moze…

Dzisiaj wie, ze tylko po to bezustannie trenowal mie'snie rak, aby mie'c sile popelni'c samob'ojstwo. Gdy tamtego dnia wr'ocila z parku, juz nie zyl. Nie chcac poplami'c krwia dywanu, rozlozyl duzy kapielowy recznik i wjechal na niego w'ozkiem. Na stole zostawil kasete z listem pozegnalnym.

Mial sile przecia'c zyly zyletka, ale nie mial na tyle sprawnych rak, zeby napisa'c pozegnalny list…

Obok kasety lezaly r'owno poukladane dokumenty. Oryginal hipoteki na mieszkanie, testament, pelnomocnictwa do ich kont bankowych, akt urodzenia, polisa na zycie. Nawet dzisiaj, po tylu latach, najbardziej boli ja makabryczne wspomnienie widoku tych kartek papieru na stoliku, obok jego w'ozka inwalidzkiego. Nie powinien byl tego robi'c. Nie powi- nien odej's'c wedlug jakiego's z g'ory ustalonego planu. Je'sli nawet nie zasluzyla na zycie z nim, to zasluzyla przeciez na inna jego 'smier'c…

Dla niej jego samob'ojstwo bylo jak anihilacja. Przy anihilacji znikaja zawsze dwa istnienia.

W Niemczech co czterdzie'sci minut jaki's czlowiek sam odbiera sobie zycie. Dla ludzi w przedziale wiekowym od pietnastu do trzydziestu pieciu lat „samob'ojstwo” to druga po wypadkach drogowych najcze'sciej wpisywana w akt zgonu przyczyna 'smierci. W maju, gdy 'swiat budzi sie z letargu do zycia, szcze'scie innych staje sie nie do zniesienia. W tym slonecznym miesiacu popelnia samob'ojstwo o wiele wiecej os'ob niz w mrocznym listopadzie. Rzadko umiera tylko jeden czlowiek.

Moze gdyby to nie byl maj i nie kwitlyby te przeklete bzy, zdazylaby wr'oci'c? Moze…


Mi lo\s\c w czasach odrazy | Intymna Teoria Wzglednosci | Dzie \n Matki